Lykke Li - Untill We Bleed
Czas na relaks! W końcu doczekałam się moich upragnionych wakacji a co za tym idzie znalazłam trochę więcej wolnego czasu dla siebie i mogę się wieczorami spokojnie poobijać. Po całym roku akademicki i czytaniu ciężkich lektur i stosów magazynów naukowych mogę w końcu wrzucić na luz i poczytać coś, co ma zerowy przekaz i rozluźni nieco moje zwoje mózgowe. A cosmo? Cosmo jest ku temu idealną lekturą! Co prawda nie wierzę w te brednie, które tam wypisują ale muszę przyznać, że jak na wypad nad wodę jest idealne. Chociaż jak widać na wieczór w zaciszu czterech ścian przy chłodnym piwku też :-) Oprócz błogiego chilloutu i organizacji czasu dla siebie postanowiłam również, że w końcu nauczę się gotować i póki co obyło się bez żadnej większej tragedii. Dom tak jak stał, tak dalej stoi, żadnego wybuchu pożaru ani zatrucia pokarmowego, więc można powiedzieć, że domowe chow mein zakończyło się sukcesem i mogę dodać kuchnię orientalną do swojego popisowego menu, zaraz obok gotowania wody na herbatę i parówek z mikrofalówki :D
No i może jeszcze pizzy podgrzanej w piekarniku :l Gordon Ramsay przy mnie wymięka, nie ma co.... I tym cudownym akcentem niezdrowego jedzenia kończę swoje wypociny. Wybaczcie za kompletny brak ładu i składu, ale od czasu do czasu będę was nękać przeglądem zdjęć z życia Cherry Coke. Postaram się jednak na następną notkę przygotować coś bardziej sensownego a tymczasem do usłyszenia! :-*
